Troszeczkę zaniedbałem blog, ale już teraz chcę powiedzieć - od Nowego Roku 2011 wpisy będą publikowane co 4 dni. Czasami może się zdarzyć, że wpis poleci nieco wcześniej, jednak chcę utrzymać takie tempo rozrostu. Oczywiście nie oznacza to, że nie otrzymacie jakichś dodatkowych wpisów gościnnych - wszystko jest możliwe ;)
Co do mnie to muszę powiedzieć, że kontuzja kostki pozwoliła mi się trochę pobyczyć. Zauważyłem, że im więcej mam czasu, tym mniej mi się chce. Tak normalnie to przychodzę do domu późno po zajęciach i treningach i mam tylko godzinkę, półtorej żeby ogarnąć ten wielki biznes. Tymczasem przerwa świąteczna sprawiła, że zrobiłem trochę więcej niż zwykle, ale za mało, żeby można to było nazwać sukcesem.
Niestety tak jest, że jeśli mamy nad głową deadline, to potrafimy tak spiąć poślady, że rzeczy niewykonalne robimy w 10 minut, a na cuda czekamy niewiele dłużej. Tymczasem u mnie zastój spory, ale mam przynajmniej czas, żeby napisać podsumowanie.
Ogólnie mój pomysł na biznes rozwinął się pod koniec grudnia 2010 roku, dlatego raczej pod tym względem nie mam co podsumowania robić, chociaż zaraz coś niecoś napiszę odnośnie stronek, którymi się bawię. A ogólnie rzecz biorąc ten rok był rokiem małych sukcesów i sporych rozczarowań, z przewagą tych drugich. Niestety nie dałem z siebie zbyt wiele i nie mogę oczekiwać, że wiele za ten rok otrzymam. Ale co tam, szlochać nie będę, utrzymuje dystans ;) Rok 2010 zamknięty, koniec kropka do widzenia!
Tymczasem wracając do stron - na strony nie wydałem absolutnie ani grosza. Wszystko dotąd oparłem na darmowe rozwiązania i nic nie zarobiłem. Nie chce inwestować pieniędzy w mój biznes. To mega dziecinne, ale po prostu traktuję to niejako hobbistycznie. Możesz się śmiać, nazywać mnie amatorem - rób co chcesz. Jeśli nic mi w życiu nie wyjdzie i będę musiał utrzymać się z zarabiania w Internecie - wtedy zacznę w to ładować pieniądze - na razie pomagam innym, praktykuję i testuję i mnie to cieszy. Wiem, że zaraz ktoś się przyczepi i powie, że jestem z big inglisz korporejszyn i zbieram głupiutkich czytelników, żeby zapisać ich na jakiś śmieciowy kurs. Otóż nie! Daje to, czego sam się nauczyłem za darmo. Nawet jeśli zrobię kurs, to będzie to najlepszy kurs o zarabianiu w Internecie. Koniec.
Co do moich stron - największe nadzieje pokładam, jak na razie, na programach partnerskich i AdSense. Dlatego mam jedną stronkę pod program partnerski, którą mam zamiar doładować linkami i to robię. Druga stronka jest ogólnotematyczna, jednak stoi na słabym serwerze, dlatego GoogleBot i odwiedzający nie bardzo ją lubią. A szkoda, bo publikuję na niej naprawdę fajne wpisy. Na razie zaindeksowałem jedynie stronkę pod PP, a ta druga jest cholernie oporna. Pomyślałbym o zmianie hostingu, ale na razie na rynku nie ma dobrych i darmowych (czyżbym podsunął komuś pomysł na pieniądz?)
2010 rok kończę z nadzieją na lepszą przyszłość. Mam wizje, marzenia i ambicje. Oprócz tego mam kontuzję, lenistwo i brak zdrowia. Które moje cechy zwyciężą w tym roku? Przekonacie się dopiero w podsumowaniu 2011.
Jeśli chcecie mi coś życzyć - to więcej chęci i samozaparcia. Chociaż nie. Chęci jest u mnie sporo, tylko z działaniem gorzej :)
Tak na zakończenie muszę powiedzieć, że takie wypisanie swoich wad, zalet, takie blogowe oczyszczenie, to całkiem fajna sprawa jest w gruncie rzeczy. Także, jeśli chcesz się swoim 2010 rokiem podzielić, to czekam w komentarzach :)
Też przez bardzo długi czas nie mogłem się przekonać do płacenia za cokolwiek. W końcu nadszedł taki moment, gdy po prostu nie było innego wyjścia. Gdy po prostu pewnych rzeczy nie byłem w stanie zrobić sam i musiałem zacząć za to płacić...